niedziela, 15 kwietnia 2012

Kim ja dla siebie jestem

W sumie to nie ma większego znaczenia, co sobie inni o mnie myślą, czy mnie chcą, czy nie chcą, czy się ze mnie śmieją i drwią czy też podziwiają...

Jedni są
innych nie ma

Jedni o mnie myślą
inni nawet o mnie nie wiedzą

Jedni mnie chcą
inni pewnie chcą mnie wymazać

są różni, jedni od dawna są, inni od przed chwilą, jedni realnie, inni wirtualnie a jeszcze inni tylko na chwilkę...

Co by jednak ich obecność lub nieobecność stała się we mnie to coś trzeba zrobić z kulą. Ileż będę tam siedzieć i sama przed sobą udawać, że mnie nie ma, zajmować się całym światem dookoła, cierpieć za miliony, tłumaczyć wszystkich z win jednocześnie niosąc wszystkie winy swoje i nie swoje...

kim ja dla siebie jestem? Czemuż sama siebie nie widzę? Czemuż nie potrafię sobie samej spojrzeć w oczy? Siebie przytulić? Sobie współczuć? Sobą się zaopiekować? Siebie wytłumaczyć? Pozwolić sobie spocząć? Pozwolić popełnić błąd? Zapłakać nad tym co mnie boli? Pomylić się? Wątpić? a potem wierzyć całym sercem? Wściec się? Drzeć się? Milczeć? Czemuż zakładam sobie obręcz na szyję, nie pozwalam wydobyć dźwięku, paplam, uciekam, dobijam się gdzie nic nie ma? Dlaczego siebie zdradzam?

Obiecałam sobie, że jak dobrze zrobię tłumaczenia i dostanę za nie kasę to kupię sobie rolki. Dostałam już ostatni przelew a rolek nie mam... prawie że dziecku kupiłam rolki. A ja? A ja to co?

W sumie to ludzie będą, nie będą, przyjdą, odejdą a ja jestem, jestem ze sobą aż do końca

1 komentarz:

  1. Odnośnie kuli, myślałam właśnie kilka dni temu o kuli pewniej, o kuli którą się toczy ciągle pod górkę. Nie wiedziałam jeszcze o Twojej kuli.
    Moja kula kilka dni temu wyglądała tak:

    http://img1.demotywatoryfb.pl/uploads/201204/1334259927_by_K4mil_500.jpg

    Ostatecznie nie wykorzystałam swojej przewagi nad Syzyfem. Toczymy dalej :)

    OdpowiedzUsuń