Chciałam coś napisać, ująć jakoś w słowa co we mnie, ale chyba pustka mnie przerosła. Zamyślenie nad cierpieniami innych wokół chorych na raka, żegnających dzieci, Rodziców, klepiących biedę, nieszczęśliwych, nie kochanych, starych, brzydkich...
pomyślałam sobie, że to jak patrzę na świat i jak go widzę wiele zmienia
Świat dalej na pewno jest ten sam i taki jaki był. Kwestia tego jak ja o nim myślę i jakie mam w nim miejsce i jaka jest perspektywa mnie do tego świata i tych wszystkich innych.
Eh Ty Judo Tadeuszu gdziekolwiek jesteś, jeśli jesteś módl się za nami, byśmy się więcej uśmiechali
i Ty Rito, podobno też jesteś od tych spraw... beznadziejnych
Jest mi bardzo smutno
posiedzę sobie zatem ze smutkiem moim skoro już przyszedł do mnie
proszony czy nie stoi u wrót i kołacze
Po cóż trzymać go na zewnątrz? niechże już wejdzie, zupy mu dam gorącej, wypijemy herbatkę z cytryną i może jakoś zaśnie obok? A jutro? Jutro będzie nowy dzień i odwiedzi mnie może kto inny
i w ogóle będzie inaczej
No więc mamy nowy dzień. :)
OdpowiedzUsuńA nawet dwa. Nie ma to jak czubaty optymizm :)
OdpowiedzUsuńNo tak dobrze to nie ma. Smutek się zadomowił na dobre. Jakoś week end sprzyja, choć dużo robiłam i aż momentami miałam poczucie, że smutek się czuje bardzo bardzo niezauważony... i czy to dlatego głowa boli?
OdpowiedzUsuńZ pewnością dlatego. Ale my mądre jesteśmy, k... żesz wiadomo co.
OdpowiedzUsuń