Wszystko się ciągnie pokoleniami... nasze grzechy, nasze krzywdy, nasze winy przechodzą dalej... z dzieci na dzieci... Kiedy, gdzie i jak można to zatrzymać? Czy smutek mojej Matki odbija się teraz w moim sercu i tak strasznie mi ciąży? Czy to mój smutek?
A lęk? Skąd się wzięło we mnie tyle lęku, który paraliżuje codzienność. Jak go pomieścić? Jak pożegnać?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz