Jestem definitywnie stworzona do życia w Rodzinie... albo przynajmniej komunie... cały wieczór wczoraj świrowałam. W nocy śniły mi się jakieś strachy - jak na dłoni przetrawianie aktualnych konfliktów i zdarzeń... bezsenność...
z okazji urodzin A. przyszli chrzestni całą rodziną... stado dzieciaków... gotowanie... mycie naczyń... krzątanina... zostali cały dzień... starsze dzieci się zamknęły w pokoju i bawiły wyśmienicie a ja w gronie dorosłych z bobasami tak niezwykle odpoczęłam. Zero głupich myśli, zero spinania się, stawania na wysokości zadania. No rewelacja!
Tęsknię za taką prozą życia
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz