piątek, 17 lutego 2017

Wielki COME BACK?

Wróciła mi potrzeba mówienia, opowiadania o tym, co we mnie.
Może więc wrócę?
Może opowiem znów jakiś kawałek mojej historii?

Przeczytałam trochę postów z 2012 roku i z pewną radością stwierdzam, że są jednak pytania, na które znalazłam odpowiedź. Warto więc je zadawać - taki nasuwa mi się wniosek.

Nie mam pewności, czy pisać będę.
Dziś jednak znów bardzo chciałam, by moje myśli nie trzymały za gardło, nie dusiły, żeby gdzieś zostały wypuszczone. Może właśnie tu?
Zanim siadłam do pisania malowałam... malowałam do upadłego. Potem jeździłam na łyżwach... jeździłam do upadłego.

Nawet, o dziwo, nie mam wielkich wyrzutów sumienia z powodu odłożonych dokumentów, bałaganu na biurku, na stole, nie umytej bardzo zabłoconej podłogi w przedpokoju. Nie, nie czuję się winna. To jakiś nowy spokój, którego dotąd nie znałam. Jedna z odpowiedzi?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz