Czekałam, aż wrócą.
Możę teraz jak wyjeżdżają na week end do Taty to nie myślę o tym obsesyjnie co tam robią tylko zajmuję się moim życiem, ale przecież czekam
przyjechały
a ja znów: ubranka poskładać, czy lekcje odrobione, ząbki umyć, bajka (tak, chwila przytulenia) a potem pofukując, pohukując kładę szybko do łóżka i wychodzę... bo jutro trzeba wcześnie wstać i wyspać się przecież trzeba
dlaczego?
dlaczego nie potrafię być blisko
dlaczego nie jestem cieplutka
tylko ostatnio jak już zasną to coraz częściej tam zaglądam i czółka całuję i patrzę i się nasycam widokiem
jaką one mamę zapamiętają na życie?